BUBUSŁAWA GÓRNY
LOVE STORIES
Sesja zdjęciowa joginki Oli
Poznałyśmy się gdzieś pomiędzy magicznym miejscem w jednej z katowickich piwnic, a roznoszeniem jedzenia w pizzeri. Ola zawsze była zbyt kolorowa na to miasto, bo pomimo tego, że węgiel już dawno przestał być jedyną istniejącą rzeczą na śląsku, to ludzie wciąż ubierają się głównie na czarno. Ja również. Może nie wszyscy, ale wiadomo: swój do swego ciągnie.
Umówiłyśmy się na tyle okrutną godzinę przed wschodem słońca, że miałam problem ze wstaniem, co spowodowało, że po Olę spóźniłam się pięć minut. Żeby zobrazować jak dobrze się dogadujemy, okazało się, że Ola zaspała i finalnie spotkałyśmy się w okolicach 5. Trochę wewnętrznie sobie pomarudziłam, bo mgła była przepiękna, kiedy jechałam, ale łaskawie zostawiła nam jeszcze trochę siebie.
Pojechałyśmy w to przepiękne zdjęcie, co jest ostatnio moim ulubionym miejscem w Katowicach, bo trochę przypomina mi morskie klimaty, a ja jestem wodnikiem, a to wszystko tłumaczy.
Wszystko było pięknie i (prawie) dokładnie tak jak sobie wyobrażałam. Nawet pogoda była dla nas łaskawa. Ale zobaczcie sami: zapraszam Was do przepięknej historii joginki Oli!
I na koniec kilka kadrów z sesji jogowej w moim Studio www.kajtostudio.pl
Piękne zdjęcia jak zawsze! Czekam na kolejne posty. ❤️
Te morskie klimaty, tez je uwielbiam! Aż by się chciało nad morze