BUBUSŁAWA GÓRNY
LOVE STORIES
Reportaż ślubny Kasi i Mateusza
Cześć!
Mam na imię Bubusława i dzisiaj chcę Wam pokazać reportaż z dnia ślubnego Kasi i Mateusza. Tych dwoje poznałam jeszcze za czasów pracowania w gastro (człowiek z gastro wyjdzie, ale gastro z człowieka nigdy) i już wtedy wiedziałam, że są super pozytywną parą. Pracowali dłużej niż ja, ale zostałam bardzo miło przywitana.
Było to już ładnych parę lat temu, już wtedy powiedzieli, że będe ich fotografem ślubnym, I jestem! : )
Zaczęło się bardzo spokojnie, u niej, rosołek, pełne wyluzowanie, makijaż i rosołek. Wraz z czasem pojawiał się stres, ale dobrze, że jest rodzina, ze wsparciem zawsze łatwiej. I dużo śmiechu. Ale jak mogłoby go nie być, kiedy ma się dwóch braci, którzy dzielnie pilnują swojej siostry. I mamę powtarzającą „córuś, długo to ty panną już nie będziesz” Potem u niego, znowu rosołek (bardzo rosołowa rodzinka ) , tutaj już więcej zamieszania i tysiące kroków tam i z powrotem. Na szczęście był tata, żeby pomóc zapiąć spinki i mama czujnym okiem sprawdzała, czy oby na pewno wszystko jest idealnie, poprawiając muchę. I było! Pan Młody był już gotowy, a ja wróciłam Panny Młodej, by czujnie podglądać ostatnie poprawki. Zrobiło się większe zamieszanie, więcej ludzi, więcej żelazek, większy stres, ale wciąż bardzo przyjemnie i rodzinnie, była mama, był dziadek, bracia, świadkowa, ciocie i pojawił się też on, w ciemnych okularach, już bez śladu zdenerwowania. Ostatnie poprawki, welon, uśmiech i można się spotkać. Po raz pierwszy w takim wydaniu, po raz ostatni jako narzeczeństwo. Było dużo śmiechu, bo dzień wesoły, tak jak powinno być. Było błogosławieństwo i w końcu chwila dla siebie, jeszcze zanim powiedzą sobie „tak”.
Mogę spokojnie powiedzieć, że ceremonia był spokojna, piękna, rodzinna i szczęśliwa. Byli chłopcy sypiący kwiatki, obrączki nie uciekły, dzielnie dotarły do ołtarza i uśmiechnięci Narzeczeni. Tylko Miłość i piękne słowa, takich ślubów Wam wszystkim życzę. Na koniec (już) Nowożeńcy zostali obsypani kwiatami i pieniędzmi. Podobno jak się długo zbiera, to oznacza, że się będzie zawsze powoli zbierać, a tu myk, myk, dużo pięniędzy, a szybciutko pozbierane. Sami wiecie co to oznacza, nie? Życzenia były piękne i coraz szybsze, bo ciemne chmury powoli zaczęły nas wszystkich straszyć, była wydziergana podobizna Młodej Pary i zaczęło lać. Deszcz, jak sami wiecie, mówi o tym, że Małżeństwo będzie szczęśliwe, więc nie da się ukryć, że wszystkie znaki na niebie życzą naszej parze samych dobroci.
Dotarliśmy na salę, było pięknie. Klimatyczny ogród, przepięknie ozdobiona sala, znajome twarze za konsolą i piękny słodki stół. Żeby zawsze było tak słodko. Tłuczenie kieliszków w pył kolejny dobry znak) w tym wypadku dwa razy A sprzątanie pokazało, że człowiek z gastro wyjdzie, ale gastro z człowieka nigdy Pierwszy taniec zwalił mnie z nóg, muzyka z jednego z ulubionych filmów „zapach kobiety”, ona była piękniejsza niż w filmie, on wywijał lepiej niż Al Pacino.
Po wszystkich najbardziej stresujących momentach dnia, daliśmy się wszyscy porwać muzyce i ogień na parkiecie był non stop! Sama nie mogłam się powstrzymać przed tańczeniem z aparatem, ale po prostu tak bardzo lubię tańczyć. Dużo znajomych twarzy i co tu ukryć, czułam się jakbym była wśród swoich, no i cóż, byłam, było pięknie! Już jako jedna rodzina wszyscy wymiatali na parkiecie, było głośno, była zabawa, a nawet się działo, oj działo się.
Ze smutkiem opuszczałam tak rodzinną atmosferę, ale co zrobić, droga do domu długa, mglista i deszczowa. Było pięknie. Było magicznie. Było szczęśliwie. Tak jak powinno być.
I wszystkiego co najlepsze dla nich. Kasia i Mateusz. Najpiękniejsza para!
0 komentarzy