BUBUSŁAWA GÓRNY
LOVE STORIES
Reportaż ślubny Klaudii i Krzyśka
Cześć!
Mam na imię Bubusława i dzisiaj chciałam Wam opisać historię prawdziwej Miłości Klaudii i Krzyśka. : )
Co to był za dzień, co to była za noc, to ja Wam mówię: Miłość, szczęście i szaleństwo! Zacznijmy od tego, że dla tej cudownej pary przyjechałam do Płocka. Jak usłyszałam, że ślub jest o godzinie 17 to się za głowę złapałam. Przecież u nas, na Śląsku to 13 to już późno, także stres. Rano obudziłam się przed 7 rano z przeświadczeniem, że zaspałam, bo przecież jest 7, to jeszcze tyle czasu!
Zaczęłam od przygotowań, wszystko było na spokojnie, taki czilałcik, no bo czym się denerwować. Miałam czas, żeby się skupić na kadrach i troszkę sobie popróbować nowych rzeczy. I po drodze od Panny Młodej do Pana Młodego nagle, ale to tak dosłownie w minutę, niebo zrobiło się ciemnogranatowe, wiatr zerwał się taki, że ciężko było iść pod wiatr. Zdążyłam zrobić kilka zdjęć i biegiem do samochodu! Na szczęście cała reszta dnia przeminęła mieszając ze sobą ogromne ulewy i słońce. Nie ma co, było przepięknie!
Sama ceremonia była tak piękna i taka.. dobra, bardzo mi się podobało, a Nowożeńcy uśmiechali się cały czas. Było pięknie i wzruszająco.
Ale to, co działo się na sali to był prawdziwy OGIEŃ! Parkiet był ciągle pełen, ciągle, rodzina i przyjaciele Młodej Pary dawali takiego czadu, że aż się chciało tańczyć! No dobra, zawsze tańczę z aparatem na parkiecie, bo lubię, ale tam jeszcze się super bawiłam! Dodatkowo wszechobecna życzliwość ludzi, to było coś pięknego.
A to, co mnie najbardziej zdziwiło, to porwanie Panny Młodej. Pierwszy raz o czymś takim usłyszałam podpisując umowę z Młodą Parą, więc pomimo zmęcznia (wiecie, że na weselu robię około 16 km pieszo?) zostałam, żeby to zobaczyć. I wiecie co? NIE ŻAŁUJĘ. Świetna sprawa, magia, wszyscy bliscy spacerowali po ogrodach wraz z zespołem, żeby znaleść Pannę Młodą. Magia, mówię Wam magia. Pierwszy raz coś takiego widziałam i pomimo początkowych wątpliwości, jestem mega zadowolona.
Na szczęście Pan Młody znalazł wybrankę swego serca, a ja mogłam spokojnie wrócić do hotelu spać. Bez strachu, że ktoś się zgubił. xD
Jak wiecie powoli staram się ograniczać ilość ślubów w sezonie, ze względu na mordercze temperatury, ale ten ślub, to wesele i ta atmosfera dała mi takiego kopa, że jeszcze chyba muszę to przemyśleć. Pierwszy ślub w sezonie i już takie cudowności!
A na zdjęciu najpiękniejsza Młoda Para: Klaudia i Krzysiek.
Życzę Wam kochani, żeby każdy następny dzień był najpiękniejszym dniem Waszego życia. Bądźcie piękni i szczęśliwi! I dziękuję, że mogłam tu z Wami być. 🙂
❤
A czadu dawali Monday Session. Gitara, klawisze, wokale: magia w magii.
0 komentarzy